poniedziałek, 17 listopada 2008

Pojemniki na psie kupy

Na dzielni pojawiły się pojemniki na psie kupy. Hasło chwyta za serce: "podnieś, nie wdepniesz"... co prawda to prawda. Jednak sam pies po sobie nie posprząta, ewentualnie może się wytarzać w innej kupie. Hasło mogło by brzmieć wtedy tak: "zakop, nie będziesz śmierdział"... tylko jak to zapisać po psiemu? "Hau, hau hau"? (jeżeli obraziłem to przepraszam)
To, że psy nie umieją czytać, to jeszcze mogę zrozumieć (bo przecież nie umiemy po psiakowemu pisać) ale tego, że nie respektują piktogramów! Nie rozumiem...

Bo przecież to nie grzybki po prawej stronie tego zakazu...

środa, 3 września 2008

No sąsiedzie, dobrześ zastawił garaż temu Kowalskiemu...

to ja dostawię jeszcze swój samochód za Twoim, tak dla pewności...

a i sąsiadka osika bramę pieskiem tak dla zasady.

Generalnie miało być na blogu o Wrocławiu, ale takie scenki widzi się dość często, kiedy genialni kierowcy robią sobie parkingi we wszystkich możliwych miejscach od chodników przez trawniki do przejść dla pieszych oraz specjalnie oznaczonych wysepek... zdjęciami można by zapełnić kolejnego bloga.


Wyświetl większą mapę

wtorek, 22 lipca 2008

Adrenalina park...

Generalnie osoby na wózkach, z wózkami wszelkiego typu i rowerami nie mają łatwo poruszając się po przedziwnie zaprojektowanych zjazdach (o ile takowe są).
W razie jak by przypadkiem wpadło niepełnosprawnemu do głowy wspinanie się na taki podjazd, to nasi wspaniali konstruktorzy zrobili tak, żeby skutecznie taki pomysł wybić mu z głowy.



Powiększyli pierwszy stopień, i proszę już nikt nie będzie ryzykował wjeżdżaniem na ten stromy podjazd.


Wyświetl większą mapę

wtorek, 1 lipca 2008

Czy wiesz, że...

... to co na zdjęciu,


... to:
"BRAMA OŁAWSKA
Z BASTEJĄ HIOBA
STAN Z II POŁ. XVI w.
SKALA 1:25 R 1979"?

Jeżeli nie, to prawdopodobnie nie jeździsz na rowerze, a jeżeli jeździsz, to jeździsz za szybko, lub poprostu nie jesteś przygotowany na ukryty przekaz.

Tym razem wielki plus dla pomysłodawców repliki bramy, bardzo zadbali o edukację rowerzystów pomijając pieszych, no chyba, że pieszy postanowi przejść się zjazdem dla rowerów. Tak było i z nami, odkryliśmy tabliczkę dzięki temu, że zjechaliśmy tamtędy wózkiem z Tomkiem.


A wystarczyło przyczepić tabliczkę po drugiej stronie, to i by sobie człowek przystanął na schodkach, a nie nieświadomie dreptał tamtędy latami...

Z cyklu: kaczka i dwa karpie


w fosie

Ścieżka rowerowa, z jasno określonym początkiem i końcem...

... lub z końcem i początkiem

Co widać gołym okiem (z końca widać początek i z początku koniec). Dostępny mamy kawałek ścieżki sprawnie wykrojonej z chodnika, jednak kawałek ten zaczyna się dość nieoczekiwanie i podobnie się kończy.
Osobiście podziwiam pomysłodawców, prawdopodobnie potrzebne było jeszcze z 200 metrów ścieżki rowerowej, żebyśmy otrzymali tytuł: "Miasto z największą łączną długością oraz ilością ścieżek rowerowych na bliskim i środkowym wschodzie".

Ech, tylko rowerzystów szkoda, bo gdzie sie taki biedak ma podziać jak już skorzysta z tej scieżki? Lub przeganiać przechodniów lub być przeganiany przez kierowców... swoją drogą piesi, też mają ciekawe szykany poustawiane w postaci znaków drogowych na chodnikach. Na tych też chodnikach kierowcy robią sobie parkingi... ale to już temat na kolejny post ociekający jadem.

poniedziałek, 30 czerwca 2008

Tyle jest piękna

Wracamy w niedzielę z rodzinnej wyprawy do centrum handlowego... a po drodze po raz kolejny zaczynam narzekać na kurioza konstrukcyjno - krajobrazowe w naszym pięknym Wrocławiu. Na co Klon stwierdziła, że może w takim razie napiszę sobie o tym na blogu.

No i tak to się zaczęło...